Sie Sind auf: Niecodziennik Muzealny - Najstarsze wzmianki źródłowe na temat szkół w Ciechanowcu

Niecodziennik Muzealny - Najstarsze wzmianki źródłowe na temat szkół w Ciechanowcu

Szukaj

Niecodziennik Muzealny - Najstarsze wzmianki źródłowe na temat szkół w Ciechanowcu

Mittwoch
14
Oktober
2020

Pierwsza, nie do końca zweryfikowana wzmianka na temat szkolnictwa ciechanowieckiego pojawia się w dokumencie datowanym na 1429 rok – falsyfikacie aktu lokacyjnego Ciechanowca, odnalezionym w Wilnie przez dr. Tomasza Jaszczołta, w którym między innymi czytamy:

Przy tym przerzeczonym Mieszczanom naszym łaźnię na oprawę miasta naszego daliśmy y podatek z tey łaźni. Tym sposobem iż nam y naszym sługom y potym będącym, przez żadney zapłaty będzie się wolno myć, a łaziebnik który będzie na ten czas, winien będzie wypełnić. Po tym tenże łaziebnik żaki szkolne raz w tydzień myć powinien.

Co oznacza ten zapis? Być może chodzi o dostęp do łaźni miejskiej uczniów szkoły parafialnej w Ciechanowcu? Niestety, nie jesteśmy w stanie do końca wyjaśnić tego zapisu. Zapewne chodziło o szkołę parafialną, wszak od I połowy XV wieku datowana jest parafia w Ciechanowcu. Warto w tym miejscu wspomnieć ustalenia znacznie wcześniejszego niż opisywane wydarzenia IV soboru laterańskiego z 1215 roku, na którym zapadła decyzja, aby przy każdym kościele, którego środki pozwolą, był zatrudniony nauczyciel do bezpłatnej nauki wszystkich chętnych chłopców.

W wieku XVI gdy Ciechanowiec był własnością oświeconej rodziny Kiszków, a miasto przeżywało okres prosperity gospodarczej, być może z tą prosperitą gospodarczą wiązał się również rozwój szkolnictwa? Wprawdzie źródła o tym milczą, ale zdaniem J. Tazbira ...prawie w każdej parafii w XVI wieku istniała szkoła. Pośrednim potwierdzeniem przypuszczenia o istnieniu w XVI wieku szkoły w Ciechanowcu jest fakt, że w latach 1510-1560 w Akademii Krakowskiej studiowało 47 osób z trzynastu miast podlaskich, wśród których aż 8 osób pochodziło właśnie z Ciechanowca.

Pierwszy wyraźny ślad na temat szkoły w Ciechanowcu pochodzi dopiero z roku 1650, gdy w ugodzie zawartej pomiędzy właścicielem miasta Jerzym Monwidem Irzykowiczem, a ówczesnym proboszczem ks. Andrzejem Siennickim, ustalającej uprawnienia plebana, znalazł się zapis o tym, że poddani ze wsi Bojanka (Bujenka), oprócz 8 korcy żyta dla organisty mieli dawać dwa korce jęczmienia i dwie miary grochu, jedną na szkołę, drugą dla proboszcza.

Po zniszczeniach spowodowanych przez działania w czasie Wojny Północnej (1655-1660), gdy nowy właściciel Ciechanowca – Idzi Bremer przystąpił do jego odbudowy, zezwolił tutejszym Żydom, na mocy dokumentu z 1661 roku między innymi zbudować szkołę:

Baron de Bremer Półkownik Jego Krolewskiey Mosci oznaymuie tym swoim pisaniem a przywileiami, iż za prosbą Żydow moich chcąc aby w tem Mieście moim domy dobre a chędogie budowali, daię im wolność iak insi Żydzi w Miastach Jego Krolewskiey Mosci y Szlacheckich, a naprzód pozwalam Im Szkołę na mieyscu moiem zbudować, a zechcą by ią murować y w niey Wielkie Nabozenstwa odprawowac, Doktorow, Rabinow, Żakow do szkoły chować.

W dokumencie tym dwukrotnie pojawia się określenie miejsca jako „szkolny plac”, co wyraźnie wskazuje, że istniała szkoła żydowska w Ciechanowcu.

W II połowie XVII wieku znana była postać nauczyciela Jana Kamińskiego nazywanego „Powiadaczka”, określanego jako „Rector Scholae Vinaes, uczącego religii i łaciny w latach 1659-1668 w szkole parafialnej w Winnie-Poświętnej. W lustracji kościołów dekanatu drohickiego z 1700 roku, przeprowadzonej na polecenie biskupa łuckiego Franciszka Prażmowskiego, zachowała się kolejna wzmianka o funkcjonującej szkole parafialnej w Winnie-Poświętnej.

W czasach oświecenia Ciechanowiec będący własnością rodziny Ossolińskich stał się znaczącym ośrodkiem szkolnym. Nic w tym dziwnego. Tomasz Ossoliński był człowiekiem wszechstronnie wykształconym, zaś sprowadzony przez niego do Ciechanowca ks. Jan Krzysztof Kluk (1739-1796) zrobił wiele by ciechanowieckie szkolnictwo osiągnęło wysoki poziom.

Jak twierdzi profesor Zbigniew Wójcik:

...w piątej dekadzie XVIII w. w Ciechanowcu nie było nawet szkoły parafialnej. Syn architekta musiał ją ukończyć w innym mieście – tam gdzie wówczas ojciec pracował, względnie tam, gdzie przy szkole był konwikt. Było więc co robić!

W umowie z dnia 3 września 1789 roku, zrealizowanej już po śmierci Tomasza Ossolińskiego, jego żona Teresa fundując klasztor i szpital zobowiązała Siostry Miłosierdzia do powołania przy szpitalu szkoły i bezpłatnego nauczania w niej ubogich dziewcząt z miasta: religii, czytania, pisania, rachunków i robót kobiecych. Dziewczęta nauczała tych przedmiotów siostra Karolina Żelazkówna.

Teresa Ossolińska ufundowała i utrzymywała własnym kosztem także szkołę parafialną, do której uczęszczali wyłącznie chłopcy. Kiedy 10 maja 1782 roku w Ciechanowcu przebywał ks. Grzegorz Piramowicz, odwiedził tę szkołę, wydał pochlebną opinię o jej dyrektorze Warmijaku.

Nie można o tym zapomnieć, że jednym z nauczycielem w tej szkole był zapewne ks. K. Kluk. Ciekawe spostrzeżenie na temat jego dydaktycznej działalności poczynili E. Lewandowska i Z. Wójcik:

Wszędzie, gdzie tylko mógł, Kluk odwoływał się do własnych doświadczeń. To czyniło jego pisma wiarygodnymi i decydowało o poczytności umiejących czytać właścicieli ziemskich i – uczących się w domu lub w szkołach – ich dzieci. Jak wynika ze wstępów do jego dzieł nie traktował swych książek jako podręczniki. Upowszechniał wiedzę. To, że władze szkolne nie mogły sobie poradzić z podręcznikami szkolnymi, zdecydowało iż powszechnie w szkołach wykorzystywano jego trylogię. Decydowała o tym nie tylko jasno wyłożona treść, ale – może nawet przede wszystkim – dydaktyka wykładu. Proboszcz ciechanowiecki douczał dzieci w miejscowej szkole parafialnej. Uzyskane doświadczenie zdołał wykorzystać w ten sposób, że jego prace czytane były przez kręgi odbiorców o różnym przygotowaniu, w tym także nauczycieli i uczniów szkół średnich, ale częściowo także studentów uczelni wyższej w Wilnie.

Wiemy, że szkoła parafialna w Ciechanowcu istniała do 1794 roku, że w roku 1791 uczono w niej łaciny, zaś jej nauczycielem był organista J. Longhan. Nie wiemy natomiast, gdzie się ona mieściła.

Trudno odpowiednio zinterpretować fakt, że w uznaniu różnorakich zasług ks. K. Kluka, a zwłaszcza dla rozwoju narodowego szkolnictwa, w roku 1781, król Stanisław August ozdobił go medalem złotym z napisem Merentibus, o czym wspominał autor pierwszej biografii ciechanowieckiego proboszcza – ks. Sz. Bielski:

Dla wielkiej w sztukach i umiejętnościach biegłości uczyniony był Nauk Wyzwolonych i Filozofii Doktorem Szkoły Głównej W.X.L. i Akademii Wileńskiej Kolegium Fizycznego Towarzyszem, a przy tym Kanonikiem Kruszwickim, Brzeskim, dalej – Katedralnym Inflanckim, Dziekanem Drohickim, przestając zawsze na jednym Probostwie Ciechanowieckim .

Być może chodziło w uzasadnieniu przyznania medalu Merentibus tylko o autorstwo podręczników dla szkół narodowych – tego nie wiemy. Tak, czy inaczej, zasługi ks. K. Kluka dla rozwoju szkolnictwa, również na terenie Ciechanowca i w najbliższych okolicach były znaczące.

Ta krótka wzmianka otwiera rozważania o szkolnictwie w naszym mieście, w perspektywie historycznej. Dzień Nauczyciela jest dobrym momentem żeby przyjrzeć się tej problematyce, trochę zaniedbanej przez badaczy. Może już niedługo ukaże się obszerna monografia na ten temat, w której zostaną przypomnieni ludzie, którzy zasłużyli się najwięcej do rozwoju szkolnictwa w naszym Mieście?

Norbert Tomaszewski,Dział Historyczny
Zdjęcia: Archiwum Muzeum Rolnictwa im. ks. Krzysztofa Kluka w Ciechanowcu